![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150037-1038x576.jpg)
Szaga 2017 – Chodzież
Poprzednia Szaga była bardzo fajna, zrobiłem komplet punktów (na TR100) – więc tym razem pełen optymizmu startuję na pełnym dystansie (w tym roku to TR150).
Teren bardzo zróżnicowany – na północy widać pasmo wzgórz, które faktycznie są brzegiem bardzo szerokiej doliny Noteci – a sama dolina płaska jak stół. Na południowy zachód naprawdę solidne lasy i solidne wzgórza.
Limit czasu na TR150 to 15 godzin, zatem nie ma wielkiego stresu 🙂 ale za to start jest o północy więc kilka pierwszych godzin będzie po ciemku.
Pierwszy punkt (PK1) to „stacja wyciągu”, oczywiście jest to górna stacja 😉 natomiast w okolicy dolnej spotykam Krystiana Jakubka (znaczy – idzie mi dobrze, skoro dotarłem tu w tym samym tempie co taki mistrz 🙂 ). Niestety w konkurencji „podjazd zboczem stoku narciarskiego” nie mam z nim szans – doganiam go potem jeszcze w okolicy PK9 i tyle.
Następne punkty wchodzą bez problemów, dopiero w okolicach Morskiego Oka zaczyna się rozwidniać – zbliża się piąta rano…
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150005-1024x768.jpg)
Łapię jeszcze parę punktów i wyjeżdżam na pocięte kanałami łąki.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150011-1024x768.jpg)
Na PK11 spotykam 2 zawodniczki, które zastanawiają się jak dostać się do punktu postawionego złośliwie po drugiej stronie kanału – który może nie jest bardzo szeroki, ale zupełnie nie widać jak z jego głębokością – a nikt jakoś nie ma ochoty na chłodną kąpiel o 5:30. Na szczęście na punkcie pojawia się wybawca Łukasz Mirowski, osobnik jak wiadomo na tyle słusznego wzrostu, że po prostu robi trochę większy krok i już jest po drugiej stronie. Z nieodłącznym uśmiechem podbija swoją i nasze karty i odjeżdża ku wschodzącemu słońcu (żeby wygrać ten rajd z czasem 8:41).
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150025-1024x768.jpg)
Przelatuję przez dolinę i rozpoczynam mozolne wspinanie się na leżący 100m wyżej punkt – niby tylko 100 metrów, ale żeby nie było za fajnie to droga jest pięknie wybrukowana.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150026-1024x768.jpg)
Mijam Miasteczko Krajeńskie i zaczynam dość stresujący odcinek wśród sadów – stresujący, bo w sadach zainstalowane są armatki hukowe mające odstraszać szpaki. Czyli jedzie sobie człowiek a z lewej i prawej co kilkadziesiąt sekund odpala działko kalibru 88mm 🙂
Z tego wszystkiego popełniam największy błąd dzisiaj i postanawiam przedostać się do szosy najkrótszą drogą.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150032-1024x768.jpg)
Potem były krzaki, ale nie jakieś tam swojskie jeżyny. To były krzaki takie, że bez maczety ani rusz.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150033-768x1024.jpg)
Przebycie 500 metrowego odcinka zajmuje mi godzinę i dziesięć minut (wliczając czas na wymianę dętki przebitej na tych kolcach)… Nie poddaję się jednak – a wręcz przeciwnie, dłuższy odpoczynek (jeśli można tak mówić o pompowaniu koła 29×2.2 za pomocą 10cm pompki) powoduje napływ nowych sił.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150035-1024x768.jpg)
Ostatni rzut oka z góry na dolinę – z pięknie położonego PK13.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150039-1024x768.jpg)
Więc wracam na południową stronę Noteci, na punktach spotykam zawodników z krótkich dystansów. Mija południe – czyli do końca limitu zostały jeszcze 3 godziny a ja mam przed sobą 3 ostatnie punkty – położone w lesie na wzgórzach.
Zmęczenie daje o sobie znać bo już na pierwszym z nich gubię się kompletnie – mimo, że punkt ma nawet swoje mini-rozświetlenie. Przez pół godziny plączę się między mniej lub bardziej wyschniętymi jeziorkami zanim dotrę do lampionu.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150044-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150047-1024x768.jpg)
Postanawiam wspomóc się zostawioną na czarną godzinę puszką red-bulla (niestety – nie sponsorują mnie 😉 ) i kofeina, tauryna oraz efekt placebo zaczynają działać – kolejny punkt namierzam już tylko w trzech próbach 🙂
Na zakończenie zdobywam najwyższy szczyt Pojezierza Wielkopolskiego i za razem pasma wzgórz Wysoczyzny Chodzieskiej – Gontyniec (192 mnpm).
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2017/07/Selection_20180424_01-1024x502.png)
Pozostaje triumfalny powrót do bazy – mam komplet punktów!
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/03/p7150053-1024x768.jpg)
Podsumowanie
Komplet punktów, piękna okolica, niesamowicie różnorodny teren, świetna pogoda, noc i dzień. Naprawdę świetny rajd.
- Strona organizatora: http://szaga.fla.pl
- Trasa: TR150
- Przejechane: 159km, 1700m przewyższenia
- Czas: 14:14
- Punkty kontrolne: 28 / 28
- Miejsce: 16 / 30 (TR150)
- Trasa na Stravie: https://www.strava.com/activities/1084323690
- Trasa na 3d-rerun: (na pieszej mapie) http://3drerun.worldofo.com/…
- Zdjęcia: moje