Orientakcja 7 – 5/2017 – Zalew Batorówka

Orientakcja 7 – 5/2017 – Zalew Batorówka

Pierwsza w tym roku Orientakcja odwiedziła tereny położone na północny wschód od Łodzi pomiędzy Koluszkami a Rawą Mazowiecką. Organizatorzy przewidzieli 24 punkty kontrolne w limicie 8 godzin – miało być 7:30 ale padające przez tydzień intensywne deszcze spowodowały, że warunki miały być nieco utrudnione. Faktycznie – już trawnik wokół bazy rajdu jest cały nasiąknięty wodą a co będzie dalej? Mimo ryzykownych warunków frekwencja dopisuje a na starcie melduje się ponad 150 zawodniczek i zawodników. Rozdanie map oraz krótka odprawa, na której Michał Rychlik (autor trasy) podrzuca kilka sugestii co do kierunku dojazdu na bardziej podmokłe punkty. Startujemy.

V jak Victory – przynajmniej na starcie

PK9 i PK13

Na początek wybieram południe – dwa pierwsze punkty są proste bo zawodników tłum, do perforatora 10-osobowe kolejki itd. Wiem, że zaraz się rozluźni więc jak najszybciej podbijam kartę i lecę dalej.

PK5 skrzyżowanie przecinki i dawnej linii kolejowej

Z punktu odjeżdżamy razem z Pawłem Ż. – teraz będziemy spotykać się dość często i spore fragmenty trasy pokonamy razem (z tą poprawką, że Paweł robi Mega a ja standardowo celuję w Giga). Piąty PK wymaga chwili zastanowienia bo przebieg linii nie jest dobrze widoczny, dopiero jadąc kawałek w jej śladzie napotykam na zdemontowane stare podkłady. Niestety wiele przecinek jest bardzo słabo przejezdnych więc staram się trzymać dróg.

PK22 wykrot

Źle namierzam skręt, bo mapa jest w skali 1:60000 (a linijkę mam 1:50) i trzeba na przyszłość poćwiczyć mnożenie przez ułamki dziesiętne (trochę obciach jak to przeczytają Aramisy, które w relacji jak nie dowalą macierzą hermitowską to przynajmniej spiralą logarytmiczną a w najgorszym wypadku silnią 😉 ). Wybrana przecinka jest za wcześnie i rozpływa się w lesie, przedzieram się na szagę bo to tylko 200 metrów ale jechać się nie da. Wyjeżdżam na drogę i już dobrze lecę na punkt.

PK10 przy kamieniu

Jedziemy dalej wzdłuż terenów wojskowych (wyłączonych z jazdy). Warto wspomnieć bo to dosyć ciekawe miejsce – dzisiejsza JW 1530 Regny istniała  jeszcze przed II Wojną Światową jako Główna Składnica Uzbrojenia IV (faktycznie największa taka składnica na terenie II RP o pojemności ponad 3000 wagonów po 15 ton każdy), potem przejęta przez Niemców i odzyskana w 1945 funkcjonowała jako 1 Składnica Uzbrojenia i Amunicji. Teraz chyba utraciła nieco znaczenie, chociaż kto wie co się kryje na bocznicach za potrójną linią ogrodzeń z drutu kolczastego? Dzisiaj tego nie sprawdzimy 😉

Mapa sieci kolejowej składnicy Regny

W każdym razie po części bocznic zostały już tylko nasypy – bardzo dobrze widoczne i punkt bez większych problemów namierzony.

Nasypy zlikwidowanych linii kolejowych

PK 7 pochylone drzewo na cyplu

Jedziemy znowu razem z Pawłem piękną szutrówką, dobrze namierzamy i wpadamy nad uroczy staw. Żaby uciekają spod kół w ilościach hurtowych. Chwilę kręcimy się w poszukiwaniu cypla, podbijamy karty i… nie decydujemy się przejście w bród 🙂 na razie nogi mamy suche (jak się okaże za chwilę to ostatni taki moment dzisiaj) więc postanawiamy następny punkt najechać od południa.

PK24  zakręt cieku

Do ostatniej przecinki jedziemy pięknie, skręcamy i wpadamy w bagno. Znaczy – może nawet nie bagno tylko stojącą w lesie wodę. Dużo wody. Trochę jadąc, trochę pchając docieramy do punktu – no i wychodzi, że trzeba ciągnąć dalej na północ. Dobrze, że jest już zupełnie ciepło. Jakoś docieramy do drogi licząc na to, że za chwilę znowu będzie normalnie.

PK17

Ale nie jest. Kusi nas całkiem ładna droga na północ – niestety kilkaset metrów dalej jest woda do kolan a potem rowy, zaorane pola i takie tam – szkoda gadać. Do normalnej drogi docieramy mocno umęczeni. Tutaj wyprzedza nas Grześ Liszka, który również dał się skusić temu „skrótowi”. Na szczęście asfalt pozwala trochę odpocząć.

PK19

Na odjeździe wyprzedza nas Radek Walentowski, łapię koło i lecę za nim po asfalcie (taki los mocnego zawodnika, że mu się czasem do pleców przyczepią tacy jak ja 😉 ). Lecimy tak sobie aż do lasu gdzie na piachu nie jestem w stanie utrzymać tempa. Dogania i wyprzedza mnie Paweł a ja chwilę później zaliczam duży uślizg tylnego koła na piachu i ląduję w krzakach. Niestety w wyniku tego incydentu obrywa moje kolano (a dokładnie jakiś mięsień o trudnej nazwie, którego nadwyrężenie powoduje w dalszej kolejności przeciążenie kolana). Spokojnie docieram do punktu gdzie żegnamy się z Pawłem, który jedzie już domknąć swoją trasę Mega.

PK12 kępa drzew

Kolejny punkt znajduje się nad stawem, słoneczko świeci – mógłby się człowiek położyć na trawce spokojnie zamiast uganiać po lesie na rowerze… 😉

Zielono mi, szmaragdowo…

PK3 mogiłka

Przy mogiłce spotykam Aramisy, chwilę wspólnie zastanawiamy się jakaż to makabryczna historia kryje się za poczwórnym dziecięcym grobem ale odgłosy odległej burzy mówią, żeby nie tracić czasu.

PK14 brzeg bagna

Na szutrówce mijam Piotrka Zarzyckiego – banan w ręku, banan na twarzy – chyba będzie dobry wynik dzisiaj 🙂

Tym razem jest to prawdziwie urocze bagienko.

Trzęsawisko czy raczej Mokradło?

Tracę sporo czasu na próbę przebicia na północ przez rzekę o sympatycznej nazwie Gać – ale rezygnuję i mijając Aramisy lecę na około.

PK18 odnoga jaru

Niestety kolano boli coraz bardziej więc chcąc-nie-chcąc muszę ograniczyć plany na dzisiaj. Odcinam grubą kreską zestaw punktów na północnym wschodzie i koryguję przebieg trasy powrotnej. Co ciekawe kolano boli głównie jak chodzę a nie kiedy jadę – tak więc dojeżdżam do jaru bez problemu, ale zejście na dół nie jest przyjemne – szkoda bo miejsce naprawdę bardzo ciekawe.

PK2 i PK23

Zaliczam po drodze bez większej refleksji.

PK16

Ładnie położony punkt w małym zagajniku na górce. Jestem zadowolony bo dojeżdżam jak po sznurku.

PK16 – brzoza na skraju

PK6 dołek

Nie pamiętam, kolano boli na wertepach więc nie mogę stanąć na pedałach – tempo spada i morale też. Dobrze, że jest pięknie więc jakoś się trzymam.

PK12 dwie brzozy

Wybieram złą drogę, punktu nie ma – chociaż brzozy są, tylko jakoś dużo za dużo ich.

Brzozowa alejka w środku lasu

Wracam na skrzyżowanie, znajduję właściwą drogę i właściwy punkt.

PK20 brzeg wyrobiska

Ostatni dzisiaj podjazd, nieprzyjemną piaszczystą drogą – z przeciwka nadlatuje uśmiechnięty jak zawsze Wiki. Na punkcie doganiam „parę mieszaną”, którą spotykałem na 3 ostatnich PK – rzucają mi podpowiedzią ale i tak przestrzeliwuję odrobinę myśląc, że chodzi o południową stronę góry. Od dolnej strony właściwego wyrobiska przedziera się Karolina (docelowo 1 miejsce w kategorii) – na szczęście lampion jest na górze i nie muszę schodzić. Jedziemy kawałek razem celując w zjazd obok kościoła licząc na to, że będzie lepszy niż podjazd – niestety nie jest. Piachulec aż strach. Wyjeżdżamy na asfalt, zrzucam parę zębatek z tyłu i śmigam do mety.

Podsumowanie

Ze względu na kontuzję trudno zaliczyć start to bardzo udanych – pogoda, trasa i wspaniałe okoliczności przyrody zrekompensowały słaby wynik.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *