Nocne Manewry SKPB 2016 – Pionki

Nocne Manewry SKPB 2016 – Pionki

To już chyba zakończenie sezonu. Na niezbyt długi nocny rajd na orientację nie muszę Tymka długo namawiać. Rejestruję nasz dwuosobowy zespół pod nazwą „Przybysze z Matplanety” (wybór nazwy jest obowiązkowy). Gdybyś drogi czytelniku był zbyt młody, żeby wiedzieć kto to ci Przybysze to zobacz film. Zapisujemy się na najłatwiejszą trasę – Beskidzką 2 (są 4 poziomy trudności – Beskidzka, Tatrzańska, Alpejska i Himalajska). To nasz pierwszy start w typowo nocnym rajdzie a poza tym jest ryzyko, że pogoda będzie słaba – więc podchodzę do tematu bez szaleństwa.

Tradycyjnie lokalizacja rajdu podawana jest „w ostatniej chwili” (czyli w tym przypadku dobę przed startem). W tym roku odwiedzamy Puszczę Kozienicką i sympatyczną miejscowość Pionki koło Radomia. Start interwałowy rozpoczyna się o 17 a my losujemy setną minutę. Niestety w wyniku różnych nieprzewidzianych okoliczności na miejsce docieramy zbyt późno (a na punkt startowy mamy jeszcze półtora kilometra i musimy się przebrać i przepakować). Wpadamy do bazy, odhaczamy na liście startowej i potwierdzamy, że wiemy co i jak. Następnie próbujemy wybiec zostawiając kartę startową ale na szczęście zorientowana organizatorka nas dogania 😉 Łapiemy kartę i zasuwamy na punkt startowy. Spóźniamy się dokładnie minutę – na szczęście następny zespół się nie odmeldował więc nie musimy długo czekać na lukę w kolejce – startujemy 18:43.

deszcz
Deszcz pada raz mocniej raz słabiej

Trasa zaplanowana jest na 12 kilometrów, 17 punktów kontrolnych i 270 minut podstawowego czasu. Okazuje się w trakcie, że trasa jest dość prosta i bez większych niespodzianek – chociaż w nocy określenie czy przestrzeń między drzewami jest ścieżką czy nie bywa trudne. Dodatkowo wszędzie czają się „punkty stowarzyszone” bo w lesie splątanych jest w sumie 7 tras. Co chwila w różnych kierunkach można dostrzec światła latarek innych zespołów – las jest pełen ludzi.

pb190165
Światło w ciemności świeci

Pierwsze punkty stoją wzdłuż drogi lub blisko niej. Spokojnie namierzamy i znajdujemy kolejne lampiony. Ja wypełniam kredkami kartę, Tymek planuje odejścia z punktów – idzie jak po maśle. Mapa nie jest zbyt aktualna ale widać, że dla najłatwiejszej trasy organizatorzy w kilku miejscach dokonali drobnych korekt.

Docieramy do PK7 – jest tam tablica opisująca zdarzenie, będące kryptonimem naszej trasy – „Akcja na Załamanku”. Chodzi o operację partyzantów AK pod dowództwem Ignacego Pisarskiego (do poczytania http://pionki24.pl/nowosci,aktualnosci,4,1,zdradzamy_tajemnice_wielkiej_akc,4518.html ). Z tablicy spisujemy datę wydarzenia (to „zadanie dodatkowe”) i lecimy dalej.

Mały problem pojawia się przy PK9 – mijamy punkt (tak nam się dobrze idzie, że chyba kroki robimy większe niż zwykle). Głowimy się cóż to za symbol na  mapie – coś jakby strzałka do góry. Dopiero znaleziony lampion rozjaśnia nam w głowach – paśnik! Teraz już będziemy pamiętać.

PK10 też sprawia problem – w środku kółka jest sieczka z kresek więc postanawiamy namierzyć od południa, od skrzyżowania dróg i linii wysokiego napięcia. Skrzyżowanie jest, druty są ale ścieżki nie widać… próbujemy iść na azymut ale słabo to wychodzi bo najpierw młodnik, potem krzaki… zataczamy mały łuk i… wychodzimy na ścieżkę, której niby nie było. Żeby nie ryzykować stowarzysza wracamy na skrzyżowanie i zastanawiamy się jak to możliwe, że nie widzieliśmy tej właściwej ścieżki.

selection_20161123_01
Przyczajona ścieżka, ukryta przecinka

Dalej idzie dobrze, na PK11 ma być przepust i jest przepust, na PK13 ma być granica kultur i jest na swoim miejscu. Natomiast przy PK14 popełniamy mały błąd – nie sprawdzamy dokładnie azymutu i dajemy się skusić szerokiej drodze. Przecinka jest w trochę innym miejscu niż na mapie (no bo to nie ta przecinka), lampionu nie ma ale za to pojawia się droga, której w ogóle nie powinno być. Analizujemy mapę, rozglądamy się i już wiemy gdzie jesteśmy – szybki namiar od granicy łąki i mamy kolejny punkt kontrolny.

selection_20161123_02
Całe stada przecinek

PK15 grzecznie stoi na szczycie górki, przy PK16 nie ma skraju lasu – ale stwierdzamy, że widocznie las się przesunął. Docieramy do PK17 i pozostaje ostatni odcinek – do mety.

pb190153
Ostatni punkt kontrolny

Na mapie widać coś co odpowiada oznaczeniu torów (wąskotorówki) – na co Tymek stwierdza, że bez przesady ale on w nocy po torach kolejowych chodził nie będzie 🙂 Przyznaję mu rację, ale oceniamy, że inaczej nie ma jak iść więc postanawiamy zobaczyć co tam jest w rzeczywistości. No a w rzeczywistości jest szeroka szutrówka, którą jeżdżą autobusy dowożące zawodników z mety do bazy zawodów.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kolorowa karta startowa

Na metę docieramy o 22:37 czyli poniżej 4 godzin. Oddajemy kartę i idziemy na ciepłą herbatkę tudzież kiełbaskę z ogniska.

Ognisko...
Ognisko…

Potem pakujemy się do autokaru i jedziemy do bazy – gdzie połykamy żurek, odbieramy „manewrowy” buff i zbieramy się w drogę powrotną – niestety nie możemy dzisiaj zostać do zakończenia zawodów.

Podsumowanie

Jak się potem okazuje – poszło nam bardzo sympatycznie. Zostajemy sklasyfikowani na 1 miejscu (ex aequo z innymi 6 drużynami) – z zerem punktów karnych (co oznacza, że wszytko było ok i nie daliśmy się nabrać na żaden punkt stowarzyszony). Co więcej z tych 7 drużyn na 1 miejscu mamy drugi czas (który tutaj jednak nie jest brany pod uwagę – dopiero przekroczenie limitu czasu generuje punkty karne).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
A czy ty masz odwagę zgubić się nocą w lesie?

Pod względem organizacyjnym wszystko zrobione było perfekcyjnie – co przy prawie 1000 zawodników musiało być nie lada wyzwaniem. Myślę, że wrócimy na Manewry jeszcze nie raz.

 

One thought on “Nocne Manewry SKPB 2016 – Pionki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *