Jaszczur 2/2016 – Graniczna Woda – Rudawka
Niestety w wyniku zamieszania z terminami pierwszą edycję tegorocznego cyklu Jaszczura musieliśmy odpuścić ale na drugą pojechaliśmy (my tzn. ja i Tymek czyli mój syn). Wybieramy „średnią” trasę pieszą czyli TP25 (jest jeszcze TP50 ale bez biegania nie bardzo sobie ją wyobrażam).
Jak to często bywa Jaszczury odbywają się „na końcu świata” – tak i w tym przypadku terenem rajdu jest Puszcza Augustowska tuż przy granicy z Białorusią. Jedziemy więc w piątek, żeby przespać się w bazie i spokojnie wystartować w sobotę. Baza znajduje się w starej remizie i miejsca nie jest dużo ale rajd jest kameralny i uczestnicy spokojnie się mieszczą w budynku. Rano szybkie śniadanko i odprawa. Standardowo jednoosobowy komitet organizacyjny w osobie Malo przygotował nam niespodziankę orientacyjną – tym razem jest to zestaw rozświetleń w postaci kolorowych skanów terenu, gdzie kolor określa ukształtowanie – ale skala kolorystyczna jest względna, czyli rozpięta pomiędzy najniższym a najwyższym punktem na danym wycinku. Innymi słowy – zielony pas na jednym wycinku może oznaczać 15-metrowy wąwóz a na drugim lekko widoczne stare koryto strumienia. Oczywiście, żeby nie było za łatwo trzeba samodzielnie dopasować rozświetlenia do miejsc na mapie. Skala rozświetleń jest 2 razy większa od skali mapy.
Start jest interwałowy (zespoły ruszają w kilkuminutowych odstępach) ale na szczęście jesteśmy na początku (niezbyt długiej) kolejki więc możemy być pewni, że wrócimy przed zmrokiem. Po otrzymaniu mapy dopasowujemy wycinki i decydujemy się na przebieg „zgodnie z ruchem wskazówek zegara” – chcąc zacząć od punktów wyglądających na trudniejsze.
PK E
Już pierwszy punkt nie jest oczywisty bo last nie wygląda zgodnie z mapą ale odmierzając w/g brzegów rozświetleń znajdujemy lampion.
PK D
Jako, że punktów ani na mapie ani na rozświetleniu nie łączy żadna prosta linia podejmuję nieco ryzykowną decyzję – las nie jest gęsty więc idziemy na przełaj (czy jak to niektórzy mówią – na szagę). Mała powtórka z obsługi kompasu, azymut wyznaczony i lecimy. Ukształtowanie terenu w zasadzie zgadza się z kolorami rozświetlenia, dochodzimy na miejsce i… nie ma punktu. Szukamy kawałek w jedną i w drugą stronę – wreszcie Tymek zauważa lampion – jest dokładnie tam gdzie powinien, tylko po drugiej stronie drzewa. Odnotowujemy kod na karcie i idziemy dalej.
PK B i A
Niestety zaznaczone na mapie mokradła są na swoim miejscu i musimy kawałek obejść. Punkt B jest już bezproblemowy (widoczne na rozświetleniu stare koryto strumienia jest wyraźnie widoczne). Podobnie punkt A, do którego prowadzą ślady dróg.
PK6
Kolejną atrakcją jest jedna z wielu śluz na przepływającym w tym miejscu Kanale Augustowskim.
Na śluzie małe zaskoczenie – bo miejsce jest naprawdę piękne. Mimo, że śluzy są stare to widać, że otoczenie jest niezbyt dawno odremontowane i bardzo porządnie utrzymane. Brukowane chodniki, drewanine płotki – wszystko robi świetne wrażenie.
Na karcie zgodnie z instrukcją przerysowujemy znak żeglarski.
PK J i H
Punkt J łatwy do znalezienia, miejsce dość ciekawe – wygląda trochę jak wijące się okopy – ale trudno powiedzieć co to jest. Punkt H jeszcze łatwiejszy – załatwony z marszu.
PK C
Tutaj jedyne rozświetlenie w postaci czarno-białego skanu Lidar. Koło punktu widzimy innych zawodników ale chyba z TP50. Idziemy ścieżką wzdłuż brzegu dużego zagłębienia terenu i znajdujemy lampion „w dołku”.
PK 4
Kolejna śluza – nie da się jej przeoczyć, mijamy kolejnego zawodnika TP50.
PK 5
Trzecia śluza, tutaj decydujemy się na wykorzystanie dopuszczalnego 20-minutowego postoju – bierzemy stempelek od pani obsługującej śluzę, wyciągamy batoniki i oglądamy jak wygląda napełnianie sluzy – bo akurat przepływa przez nią wycieczka kajakowa.
Kajaki w efektowny sposób wędrują 2 metry w górę a my lecimy dalej bo dogania nas jeden z zespołów TP25.
PK 3
Cmentarz wojenny – znajdujemy łatwo bo do punktu prowadzą wielkie drogowskazy. Według tablicy pamiątkowej na malutkim cmentarzu znajdują się prochy 3000 żołnierzy.
PK 2
Chwila mierzenia i wychodzi, że żadna z dróg na następny punkt nie jest szczególnie lepsza (przynajmniej w/g mapy) więc idziemy sobie lasem na północ (bo nie lubię wracać jeśli mogę pójść inną drogą – oczywiście w miarę możliwości). Niestety zaczyna się psuć pogoda i na punkt docieramy razem z pierwszymi kroplami deszczu. Punktem jest kapliczka, z której trzeba przepisać sentencję – jest to motto zakonu Benedyktynów „Módl się i pracuj” czyli „Ora et labora”.
PK K
Po długim przelocie docieramy tam gdzie powinien być punkt K – ale go nie ma. Na miejscu jest już inna para TP25, która przeszukuje krzaki. Po chwili pojawia się trzecia zaspół z TP50, których lampion powinien być niedaleko naszego – nie ma ani jednego ani drugiego. Tracimy tam kikanaście minut, telefonicznie konsultujemy się z Malo, który potwierdza, że punkty powinny tam być i to nie ukryte. Wychodzi na to, że ktoś lampiony po prostu zabrał 🙁 Nastroje spadają o kilka kresek w dół (szczególnie, że cały czas siąpi deszcz). Odpuszczamy i idziemy dalej.
PK L
Punkt jest jakoś podejrzanie blisko drogi, powtarzamy namiar ale nic innego w okolicy nie ma więc przepisujemy kod ryzykując zaliczenie „PK Stowarzyszonego”.
PK F
Tutaj we znaki daje się już zmęczenie – za pierwszym razem przy pomiarze odległości nie uwzględniamy zmienionej skali rozświetlenia i idziemy dwa razy dalej niż punkt. Wracamy i uderzamy w las „na oko” przestrzeliwując punkt o jakieś 30 metrów (jak potem widać na śladzie) – dopiero 3 podejście (dokładne określenie punktu startu według ukształtowania terenu i precyzyjne wyznaczenie azymutu) kończy się sukcesem.
PK G
Ostatni „trudny” punkt i znowu przestrzelenie o kilkanaście metrów, poprawka i jest lampion.
PK 1
Ostatnia dzisiaj śluza. Nie mamy siły się przyglądać tylko lecimy do mety.
Podsumowanie
Kończymy w podstawowym limicie czasu mając zaliczone wszystkie punkty kontrolne (poza ferelnym K). Z naszego punktu widzenia sukces 🙂 W/g GPSa wydeptane prawie 32km czyli jest pole do poprawy – chociaż zejście poniżej 10% nadmiaru będzie bardzo trudne. Już nie możemy się doczekać 3 i 4 edycji Jaszczura – czyli do zobaczenia po wakacjach.
Według oficjalnej tabelki wyników wygląda na to, że ze względu na problemy z punktem Malo zdecydował umieścić wszystkie zespoły TP25 na najwyższym stopniu podium (tym bardziej, że wszyscy mieli komplet punktów). Bardzo to miłe.
- Strona organizatora: https://www.facebook.com/ZgromadzenieWedrownicze
- Trasa: TP25
- Przebieg: 31.8km, 154m przewyższenia
- Czas: 8:37 (włączając dopuszczalną przerwę)
- Punkty kontrolne: 16/17 (1 zagubiony)
- Miejsce: 1/1 (TP25)
- Trasa na Stravie: https://www.strava.com/activities/667081064
- Trasa na 3d-rerun: http://3drerun.worldofo.com/…
- Zdjęcia: moje
One thought on “Jaszczur 2/2016 – Graniczna Woda – Rudawka”