Orientakcja 12 – Rawa Mazowiecka

Orientakcja 12 – Rawa Mazowiecka

Druga Orientakcja w tym roku i jednocześnie ostatni rajd z cyklu Pucharu Bike Orient (w 2019 jest to 6 edycji, do końcowego wyniku liczą się 4 najlepsze wyniki – więc niektórzy nastawiają się na ostrą walkę o medale i puchary). Ja się nie nastawiam ale po cichu liczę na wynik w okolicach kompletu punktów.

Rozłożenie punktów (24 sztuki) na mapie w kilku miejscach daje możliwość kombinowania z wariantami – rozrysowuję pół trasy, resztę szkicuję zgrubnie i startuję na południe. PK5 łapię w sporej grupie, PK13 już samotnie. Przed kolejnym PK15 spotykam Wikiego i kręcimy się po lesie dłuższą chwilę (ponad 15 minut) – Wiki nie ma dzisiaj licznika i kompasu – jak w tym kawale o Polaku i dwóch stalowych kulkach – jedną zepsuł a drugą zgubił 😉 – ale ma milion lat doświadczenia i nogi z adamantium, więc bez problemu daje radę 🙂 . Następne 3 punkty robimy razem – ale na kolejnym przelocie odpadam, w tempie Wikiego człowiek ledwo ma szansę wziąć oddech a gdzie tutaj czas na podziwianie okolicy czy pstryknięcie jakiejś fotki. Zatem pierwsze zdjęcie dzisiaj strzelam gdy znika w chmurze kurzu.

Wiki – znikający punkt

Spotkamy się jeszcze kilka razy dzisiaj – ale przewaga zmaterializuje się na mecie w postaci różnicy jednego punktu – i tak nieźle jak dla mnie.

Na PK1 jest bufet ale jest jeszcze wcześnie więc nawet się nie zatrzymuję tym bardziej, że lampion wisi w ruinach kawałek od bufetowej wiaty.

PK1 i herb Łada

Odjazd z PK21 prowadzi mnie przez fajny brzózkowy zagajnik pomiędzy polami – tzn. fajny bo ładny ale jedzie się raczej słabo.

Brzozowa ścieżka

Dalej wpadam do dużego lasu, który ciągnie się na południe aż do bunkra w Konewce (jak ktoś nie był to polecam – http://www.bunkierkonewka.eu/ ).

Lasy Spalskie

Wychodzi słońce i robi się naprawde przyjemnie a w lesie gdzie nie ma wiatru wręcz za ciepło – nie chce mi się jednak jakoś mocno rozbierać bo wiem, że jak wyjadę na otwarty teren to będzie za zimno – uroki jesieni.

Piekny wrzesień

Trochę niepotrzebnie kombinuję na odjeździe z PK14 i tracę dobre 10 minut na przedzieranie się nieistniejącą ścieżką. Odjazd z PK11 też nie jest optymalny bo droga mocno zarośnięta a do tego na skraju lasu spod nieogrodzonej chałupy wylatuje pies. Jest młody, całkiem spory i niestety jak dla mnie zbyt szczekający. Słabo oceniam swoje szanse w wyścigach z nim po piaszczystej drodze więc zsiadam z roweru, biorę w rękę jakiś kij i „spokojnie” omijam posesję. Na szczęście pies tylko broni swojego terenu i 100 metrów dalej odpuszcza – można jechać.

Kawałek dalej nieco wariacki zjazd po kamorach w dolinę Pilicy. Zaczynam mijać kolejnych zawodników jadących trasę w przeciwnym kierunku – czyli jesteśmy mniej więcej w połowie (faktycznie mija piąta godzina z 9 godzin limitu)

Rezerwat Żądłowiec
Pilica

Pilicy dzisiaj nie przekraczamy – może i dobrze bo w tych okolicach to już niezły kawał rzeki.

PK4 – Mikro kamieniołom

Po dość długim przelocie docieram nad brzeg Gaci (znaczy – rzeka nazywa się Gać).

Gać
też Gać

Tutaj wpadam na dziwny pomysł, żeby jak najszybciej przeprawić się na drugą stronę do asfaltu. Czyżby brakowało mi moczenia butów? Na szczęście jest to w miarę proste dzięki betonowym konstrukcjom.

Bez roweru przeszedłbym tędy
A z rowem – kawałek dalej

Patrząc na ślady na 3drerun był to nietypowy wariant 🙂

Chwila relaksu

Przed PK23 robię chwilę postoju na jedzenie, przelanie picia do bukłaka itd. Nie wiem, że w tym czasie Wiki i parę innych osób bezskutecznie poszukuje lampionu 200 metrów dalej. Ja mam więcej szczęścia i dość szybko udaje mi się go namierzyć.

Trochę więcej kłopotu na PK6 – straszne bagno wydeptane przez innych zawodników we wszystkich kierunkach.

Gdzie ten młyn się schował?
A… tutaj jest
Zawodnicy InO gorsi niż owce na redyku

Kontroluję czas i już wiem, że kompletu nie będzie – postanawiam odpuścić trzy punkty na północnym zachodzie i złapać jeszcze leżący tuż koło bazy PK12 – nie zwracam uwagi na to, że planista lekko złośliwie umieścił go na stromej górce.

Mam jeszcze mały zapas minut, żeby uwiecznić zachód słońca
Widać zbliżający się deszcz

Na metę docieram spokojnym tempem z ponad 5 minutami zapasu.

Podsumowanie

Fajne tereny, miejscami całkiem porządnie pagórkowate. Występ swój mogę ocenić na dobrą czwórkę 😉 A puchar Bike Orient kończę na szczęśliwym 13 miejscu na 143 (kategoria Giga mężczyzn).

A tutaj takie fajne zdarzenie – kto wie co i jak ten wie 😉 [fot. nie wiem kto]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *