![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_162414-1038x576.jpg)
Jaszczur 3/2019 – Sv.Jiří – Radynia
Radynia – baza trzeciego Jaszczura w tym roku – położona jest na skraju Gór Opawskich, tuż przy granicy z Czechami. Jest to jeden z tych ciekawych fragmentów Polski, gdzie na mapie mamy swoistą inwersję – Czechy są na północy a Polska na południu. Tytuł rajdu daje pewność, że odwiedzimy dzisiaj naszych sąsiadów.
Trasa TP25 startuje, kiedy słońce jest już wysoko i solidnie przygrzewa – rozlewamy z Tymkiem po 2.5 litra wody do bukłaków – do tego na mapie są zaznaczone 2 punkty z wodą (mniej lub bardziej zdatną do picia). Mapę dostajemy – jak na Jaszczura – typową: trochę starej mapy topograficznej, spora część czeska niewiadomego pochodzenia, trochę wycinków lidarowych. Jedyną rzeczą nietypową jest skala – 1:17500 ale w oczekiwaniu na start rozmawiamy sobie z innymi zawodnikami o przeliczaniu i wspominamy różne błędy popełnione na innych rajdach (tak to jest, że najlepiej zapamiętuje się błędy – szczególnie te najbardziej katastrofalne).
Pierwsze 2 PK są przy głównej drodze, ale w drodze na trzeci schodzimy ze ścieżki i pchamy się na azymut.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_112420-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_114046-768x1024.jpg)
Na punkcie PK2 kręcimy się w kółko bo lampionu nigdzie nie widać – dogania nas Piotrek Zajączkowski i kręcimy się chwilę razem – ale o pomyłce nie może być mowy, miejsce na mapie jest charakterystyczne.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_121358-1024x768.jpg)
Kolejny punkcik to mały wąwóz z nieoczekiwanie głębokim wycięciem i lampionem nad „przepaścią”.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_124301-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_124533-1024x576.jpg)
Wychodzimy na skraj lasu i już widać czego spodziewać się po informacji „Lampion na najwyższej ruinie”.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_124915-1024x768.jpg)
Podchodzimy bliżej ruin kościoła i ustawiamy się w kolejce do wejścia po lampion. Jak słyszymy od poprzedników – schodków nie ma zbyt wiele, tak w sam raz.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_125652-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_125905-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_125922-768x1024.jpg)
Przychodzi moja kolej wejścia na górę – faktycznie schody są drewniane, mają sto lat i są częściowo spalone. Ostrożnie włażę na górę zakładając, że skoro kilka osób wcześniej nie spowodowało zarwania tych resztek to i mnie się uda.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_130231-e1567979625916-1024x768.jpg)
Wejść – jak to zwykle bywa – było prościej niż zejść…
Zbliżamy się do granicy, gdzie stoi kapliczka z rzeźbą Matki Boskiej Wysiedlonej. To ślad bardzo skomplikowanych dziejów tych okolic – mowa o czasach, kiedy musieli te tereny opuścić Niemcy sudeccy i zamiast Mährisch Pilgersdorf pojawił się Pielgrzymów i Pelhřimovy – gdzie po czeskiej stronie trafili Czesi wracający z ziemi Wołyńskiej. Po czeskiej stronie mało co przetrwało przejście frontu w 1945 (wtedy też zniszczony został kościół w którym byliśmy przed chwilą).
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_131214-768x1024.jpg)
Kawałek dalej po czeskiej stronie docieramy do dużo starszych ruin – jest to kościół pod wezwaniem św Jerzego Męczennika – tytułowego sv. Jiří. Budynek jest od wielu lat remontowany rękami ochotników – kiedy tam dotarliśmy wszędzie trwały całkiem intensywne prace. Kościół ma nawet swój profil na facebooku.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_132744-1024x768.jpg)
Kilka punktów dalej docieramy na górkę z pięknym widokiem.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_134922-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/Selection_20190908_01-1024x224.png)
Na górce mamy standardowe zadanie – podać azymut i odległość do białego kościoła. Azymut podajemy dobrze, ale odległość wpisujemy z czapy – 1km – kiedy do celu są mniej więcej 3km. Na przyszłość trzeba będzie wykonywać dokładniejsze pomiary.
Dziś w kąciku edukacyjnym – pomiar odległości w terenie za pomocą linijki: wyciągniętą ręką (albo lepiej dwoma, żeby się mniej trzęsło) trzymamy linijkę, mierzymy żądany obiekt (albo inny – gdzieś obok) i wyliczamy odległość w/g wzoru:
odległość = d * H / h
d – odległość linijki od oka (lepiej sprawdzić w domu), np. 45cm
H – wysokość rzeczywista, np. 15m
h – wysokość zmierzona, np. 2mm
oczywiście trzeba ujednolicić jednostki, czyli
450mm x 15000mm / 2 mm = 3375000mm = 3.4km
Jeśli nie wiemy czy wieża kościoła ma 15 czy 30 metrów – to lepiej poszukać czegoś – czego rozmiar łatwiej określić (zwykły dom, ciężarówka).
Dalej idziemy nieco na przełaj w kierunku kolejnego punktu, prześlizgujemy się przez pole kukurydzy płosząc sarny, docieramy do ogrodzenia, za którym już prawie widać cel…
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_143008-1024x576.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_143042-1024x768.jpg)
No i w zasadzie to trudno powiedzieć jak to zrobiliśmy ale kompletnie przestrzeliliśmy ten punkt – a ponieważ przechodziliśmy jeszcze przez kolejne ogrodzenia, to nie chce nam się już wracać – tym bardziej, że obraz na cieniowanym lidarze jest bardzo nieczytelny (Czesi jakieś słabe te lidary mają chyba).
Dalej dłuższy odcinek szosą i potem 3 punkty na małym obszarze, jeden z nich to studzienka z wodą gdzie spotykamy Anię i Jacka z pieskami (pieski są szczęśliwe z powodu świeżej wody – inna rzecz, że jeden z nich mnie jakoś nie lubi 😉 ). My też pijemy wodę – chociaż nie wpadamy na dość oczywisty pomysł, żeby dolać trochę do bukłaków…
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_160306-1024x768.jpg)
Ponieważ od początku rajdu pomiary odległości jakoś nie do końca nam się zgadzają próbuję sprawdzić dokładnie czy czegoś nie pokręciłem z mapą, mierzeniem itd. i wtedy dociera do mnie moja – nie bójmy się tego słowa – głupota 🙂 17.5 razy 2 to nie jest 25 jak mi się wcześniej wydawało (skala mapy to 1:17500 – a ja mierzyłem odległości podziałką dla skali 1:25 dzieląc wynik przez 2). Przez większą część rajdu wszystkie pomiary były przestrzelone o dobre 25% – aż dziwne, że w ogóle coś znaleźliśmy…
Na podwójną wieżę trzeba wejść bo na karcie mamy podać ilość schodków – chwila wysiłku i możemy podziwiać widoki.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_162526-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_162458-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_162608-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_162630-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_162706-1024x768.jpg)
Dalej mamy iść szlakiem granicznym – i tutaj popełniamy drugi błąd dzisiaj. Idziemy wzdłuż granicy ale nie w tą stronę co trzeba… Dopiero kiedy po kilkuset metrach schodzenia nie ma oczekiwanej ścieżki zauważam, że litera P na słupku granicznym jest nie z tej strony co trzeba. Znaczy – literka jest z dobrej strony, tylko my jesteśmy nie tam gdzie powinniśmy. Sprawdzamy czas i odpuszczamy wdrapywanie się z powrotem na górę. Dwa lidarowe punkty poszły w las.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_165115-1024x768.jpg)
Na dole w Opawicy łapiemy szybko dwa punkty, jeden jest po czeskiej stronie ale da się łatwo przejść rzeczkę po murowanym progu.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_172309-1024x576.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_172351-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_172402-1024x768.jpg)
Wchodzimy powoli w czas spóźnień więc przyspieszamy kroku, odwiedzamy malutką kapliczkę św. Anny i spory zameczek po czeskiej stronie – Linhatovy.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_174951-1024x768.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_175731-1024x768.jpg)
Pozostaje nam jeden punkt na lidarze – czyli jeszcze jedno chaszczowanie na koniec (bo ścieżka nam jakoś ucieka).
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_184709-1024x768.jpg)
Z rozpędu łapiemy stowarzysza – ale faktycznie drogi na lidarze też nie było widać…
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_191107-1024x768.jpg)
Do bazy docieramy z prawie 2 godzinami spóźnień. Lądujemy na 3 miejscu (m.in. niestety przez kontuzję Piotrka, który musiał odpuścić ostatnie punkty). Na pierwszym miejscu rodzina Wron (Wronów?) – wielki szacunek i podziw – szczególnie dla młodych Wroniąt 🙂
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2019/09/20190831_190310-1024x768.jpg)
- Strona organizatora: https://www.facebook.com/ZgromadzenieWedrownicze
- Trasa: TP25
- Przebieg: 32.0km, 565m przewyższenia
- Czas: 8:47 (limit 7+3)
- Punkty kontrolne: 24/27 (3 PS)
- Miejsce: 3/8
- Trasa na Stravie: https://strava.com/activities/2668839016