![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150009-1038x576.jpg)
Jaszczur 3/2018 – Zaklęty Monastyr – Werchrata
Trzeci tegoroczny Jaszczur zabiera nas na Roztocze, tuż pod granicę polsko-ukraińską – do Werchraty. Tym razem startuję bez Tymka – standardowo na dystansie TP25.
W okolice bazy docieram wczesnym popołudniem w piątek (poranek spędzam na rowerze w pięknych Lasach Janowskich w pobliżu Janowa Lubelskiego – ale zapowiadane burze motywują do przetransferowania się do Werchraty). Na miejscu jest tylko Robert oraz plecak Malo (który jak przypuszczamy lata po lesie i dopieszcza trasę). Ratujemy plecak przed deszczem (jak się potem dowiemy – był to szczęśliwy ruch bo w plecaku były mapy) – nadchodzi burza – niezbyt długa ale intensywna. Pozostaje mieć nadzieję, że sobota będzie lepsza.
Na odprawie Malo informuje o drobnym konflikcie z nadleśnictwem. Podobno trasa przebiega przez rejony zamieszkane przez płochliwy gatunek huby 😉 Skutek jest taki, że organizator odwołuje Maraton na Orientację – zamiast tego wszyscy wybieramy się na długi leśny spacer.
Mapy tym razem nie zawierają szczególnych niespodzianek a nawet na pierwszy rzut oka wydają się nieco łatwiejsze niż zwykle bo rozświetlenia pokazane są w kilku wariantach (mapa topograficzna, lidar, ortofotomapa, mapa historyczna). Na drugi rzut oka jest trochę gorzej bo widać, że niektóre punkty są wymieszane na wariantach wycinków – ale da się to ogarnąć.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150004.jpg)
Jako, że jestem bez Tymka mam trochę problemów z ogarnięciem wszystkich rzeczy, które muszę nieść (mapa w mapniku, koszulka z rozświetleniami, kompas, aparat, długopis, zegarek… reszta trafia do plecaka). Oczywiście czegoś musiałem zapomnieć – tym razem nie wziąłem ze sobą długich spodni – już widzę oczyma wyobraźni te pokrzywy ostrzące sobie na mnie zęby… Nic to, startujemy.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150011-e1539291494855.jpg)
Zaczynam od „obiektu sakralnego” zaraz za wsią – jak się potem okaże jest to punkt stowarzyszony – właściwy siedzi dobrze schowany w krzakach 100 metrów dalej. Cóż, nikt na to nie wpadnie.
Wyprzedzam podążającego spokojnie Wiesława i w szybkim tempie wchodzę w las kierując się do ruin tytułowego Monastyru. Las jest piękny, wilgotny i stary.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150015-e1539291487391.jpg)
Drogami niezbyt pokrywającymi się z mapą wchodzę na obszar objęty rozświetleniem zawierający 3 punkty. Postanawiam zacząć od Monastyru.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150017-e1539291482412.jpg)
Ruiny Monastyru robią duże wrażenie – wzgórze otoczone resztkami wysokiego muru i umocnień. Okrąg o promieniu dobrych 100 metrów. Miejsce to bardzo ciekawe. Mieszanka religii, mieszanka kultur, mieszanina narodów i historii. Najpierw byli tu mnisi prawosławni, potem bazylianie (unici, właściwie grekokatolicy), na końcu katoliccy albertyni. Bazylianie zostali wyrzuceni przez zaborców i odeszli w głąb Ukrainy unosząc ze sobą ikonę Matki Boskiej Werchrackiej (http://osbm.info/?page_id=862). Pozostała po nich cerkiew z XVIIw, która niestety też została zniszczona po wysiedleniach akcji Wisła. Po klasztorze pozostały resztki piwnic i studnia.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150028-e1539291455955.jpg)
W obrębie ruin znajduje się też cmentarz wojenny z I wojny światowej (groby rosyjskie i niemieckie) oraz pomnik ku czci żołnierzy UPA poległych w walkach z NKWD w styczniu 1945 w rejonie Monastyru. Pomnik ma tablicę zniszczoną przez „nieznanych sprawców” i krzyż z ukraińskim „tryzubem”.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150021.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150029.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150027-e1539291461280.jpg)
Wszystkie trudne tematy w jednym miejscu – dwie wojny, linia Curzona, bolszewicy, UPA, akcja Wisła…
Idę dalej w poszukiwaniu kolejnego krzyża oraz lampionu.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150034-e1539291441319.jpg)
Przy krzyżu spotykam Grześka, który szuka zgubionej kartki z rozświetleniami. A przy lampionie Piotrka – który dzisiaj wygra na trasie TP25.
Dalej lecę na przełaj – prosto na zachód. Trochę nadrabiam odległości bo daję się skusić szerszej drodze ale bez problemu łapię lampion w wyrobisku, potem przy jaskini doganiam Piotrka (który gdzieś po drodze mnie wyprzedził).
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150036.jpg)
Kolejny punkt na skanie lidarowym wygląda jak pojedynczy „dziubek” – i faktycznie jest to samotna skałka. Łażę dookoła 10 razy szukając lampionu – aż wreszcie sprawdzam opis… no tak, nie ma lampionu – trzeba zrobić rysunek.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150042.jpg)
Potem kolejny krzyż, przy którym znowu spotykamy się z Piotrkiem (i jeszcze jednym kolegą, którego imienia nie pomnę).
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150046.jpg)
Kawałek dalej czeka na nas lampion – ale droga „na azymut” prowadzi przez takie chaszcze, że w krótkich spodenkach nie podejmuję ryzyka. Trzeba wykonać manewr okrążający.
Następnym punktem (D-1) jest bunkier – spodziewam się betonowej konstrukcji a tutaj zamiast tego jest wielki dół. To pozostałość po ziemiance przygotowanej przez żołnierzy UPA.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150049.jpg)
Potem odwiedzam drugi najwyższy szczyt polskiego Roztocza (Wielki Dział, 390m.n.p.m.), który jednak jest tak mało okazały, że gdyby nie tabliczka to nikt by go nie zauważał 😉
Docieram do kolejnego bunkra – tym razem jest to bunkier „linii Mołotowa” z lat 1940-41.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150053.jpg)
Zadanie tutaj to pomiar kątów ostrzału – niektórzy zawodnicy podobno mocno walczyli z kompasem (którego odczyty były zaburzane przez metalowe części bunkra). Ja podszedłem do tego prościej – wyznaczyłem jeden bazowy azymut a resztę kątów odczytałem z tablicy edukacyjnej używając kompasu jak kątomierza.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150051.jpg)
I tak idąc dalej docieram do drugiego obowiązkowego punktu dzisiejszego spaceru – ukraiński cmentarz w Starej Hucie. Zadanie jest proste – policzyć krzyże – proste do momentu wejścia na cmentarz.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150062.jpg)
Nagrobków są setki – a prawie wszystkie odrestaurowane przez Stowarzyszenie Magurycz (https://pl.wikipedia.org/wiki/Magurycz). Próba policzenia jest połowicznym sukcesem bo w jakiś niewiadomy sposób na karcie udaje mi się wpisać wartość o 100 mniejszą niż policzona – co skutkuje zaliczeniem punktu jako stowarzyszonego.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150057-e1539291420243.jpg)
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150061-e1539291414144.jpg)
Zostawiam za sobą cmentarz i wracam do lasu.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150066-e1539291404725.jpg)
Łapię kilka punktów i wychodzę na rozległe łąki – fajnie bo już trochę mi było ciasno w tych krzakach. Chwila nieuwagi, zapatrzenia w chmury i rzeczywistość przypomina o sobie.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150069.jpg)
Łapię kolejny krzyż oraz punkcik w mikro jaskini w towarzystwie pary biegaczy. Powoli zapada zmierzch. Punkt na skraju drogi wymaga już dwukrotnego namierzania.
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150077-e1539291388962.jpg)
Na mapie pozostały już tylko 3 punkty, czasu jest sporo – pojawia się nadzieja na komplecik. Przy pierwszym punkcie spotykam kolejną parę, która wprawdzie nie zapomniała długich spodni – ale za to nie wzięła porządnego światła i teraz szuka punktu przy mikroskopijnej latarce i diodzie z komórki. Wspomagam ich zapasową latarką, którą zabieram na wypadek awarii czołówki i w dobrych humorach idziemy szukać lampionów na ostatnim rozświetleniu.
Temat wydaje się prosty – kolorowy lidar, wyraźnie widoczny pojedynczy wąwóz i górka obok. Odmierzamy, skręcamy w las i… guzik. Chodzimy, szukamy – niby ukształtowanie się zgadza ale lampionów nie ma. To jest piękny przykład jak to człowiek potrafi się bez sensu przyczepić do swojej wizji i nie jest w stanie wykonać poprawki: najpierw wychodzimy na pole, którego brzeg jest dokładnie odwrotnie niż na mapie – zamiast uznać, że jesteśmy w innym miejscu niż nam się wydaje stwierdzamy, że na pewno mapa jest nieaktualna i kawałek lasu musiał zostać wycięty. Potem znajdujemy słupek z oznaczeniami kwartałów – który wyraźnie pokazuje – jesteś za daleko na wschód. Ale to do mnie też nie przemawia (tłumaczę sobie, że na mapie nie ma wszystkich przecinek zaznaczonych).
Późniejsza analiza śladu GPS pokaże wprost – skręciliśmy za wcześnie w las i to był inny wąwóz, który nie załapał się na rozświetlenie… Szkoda gadać 🙂
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/Selection_20181012_01.png)
Czas nieuchronnie zbliża się do końca, trzeba się poddać i szybkim marszem polecieć do bazy. Oddaję kartę 7 minut przed końcem czasu (7+3 godziny).
![](https://bike.fork.pl/wp-content/uploads/2018/10/p9150081.jpg)
Podsumowanie
Dwa nieznalezione punkty oraz oba wysoko cenione punkty obowiązkowe zaliczone jako stowarzysze – poza tym całkiem nieźle 🙂 I cały dzień spędzony na wędrówce przez niezwykłą krainę.
- Strona organizatora: https://www.facebook.com/ZgromadzenieWedrownicze
- Trasa: TP25
- Przebieg: 35km, 489m przewyższenia
- Czas: 9:53 (limit 7 + 3)
- Punkty kontrolne: 22/24 (4 PS)
- Miejsce: 5/10
- Trasa na Stravie: https://www.strava.com/activities/1844592096
- Trasa na 3d rerun: http://3drerun.worldofo.com/2d/index.php?idmult%5B%5D=-516895&idmult%5B%5D=-516894
One thought on “Jaszczur 3/2018 – Zaklęty Monastyr – Werchrata”
Dzięki za zdjęcie w jaskini! Przy bunkrze azymuty wyszły mi faktycznie odleciane, teraz już wiem dlaczego.
A imienia nie wspomnisz bo się chyba nie przedstawiłem 😉