Jaszczur 1/2021 – Na Jagody
Udaje mi się odciągnąć Tymka od maturalnego kucia i ruszamy na Jaszczura.
Robię szybkie sprawdzenie i wchodzi mi, że to mój 20 jaszczur! Tymek ma kilka mniej na koncie ale zaczynaliśmy razem sześć lat temu – „Jaszczur – Ukryty Wapień” w Załęczańskim Parku Krajobrazowym.
Dzisiejszy rajd nadal nieco utajniony ale gdzież można się udać na jagody w maju jak nie w Góry Bystrzyckie. Jagodną wprawdzie ominiemy ale tam akurat w weekend można spodziewać się tłumów – więc może i dobrze. Schronisko też funkcjonuje w ograniczonym zakresie ale jakoś udaje się przeprowadzić odprawę. Nietypowo Malo sugeruje, żeby iść na trasę przeciwnie do numeracji punktów bo może być łatwiej – więc z wrodzonej przekory większość zespołów (w tym my) startuje odwrotnie 🙂
Na pierwszym PK troszkę błądzimy, nie ten potoczek, nie to bagienko – ale następne już lecą bez problemu. Na drogach prowadzą nas świeże ślady rowerów Aramisów. Podśmiewamy się tylko odrobinę przekraczając kolejne powalone drzewo – ciekawe czy przerzucali rowery górą czy przeciągali dołem 😉 Ślady zębatek na pniach sugerują ten pierwszy wariant.
Punkty dalej wchodzą ładnie jeden za drugim. Docieramy do wycinka z ponad stuletniej niemieckiej mapy – czasami potrafią takie wycinki dać w kość – ale tym razem pozostałości zabudowań są ładnie widoczne.
Nie ma też problemu z liczeniem szczebli paśnika – chociaż na wszelki wypadek robimy to obaj.
Na PK-F pierwsza niespodzianka. Znam tę skałę (Szary Kamień) z innego RnO, który też startował ze schroniska pod Jagodną: Liczyrzepa – Wiosna 2018 – Spalona – tylko wtedy nie trzeba było robić takich kombinacji jak dzisiaj. Na szczęście Tymek ma dłuuuugie łapki i bez większego problemu sięga do kredki.
Kolejny punkcik to kolejna nowość – udaje nam się zobaczyć miejsce, którego fotka była wrzucana tylko na FB rajdu a miejsce nie było oznaczone na mapie. Faktycznie sprawa okazała się dość prosta – trudno nie zauważyć charakterystycznego murku.
Zbliżamy się do punktu, który stanowi crème de la crème tego Jaszczura. Najpierw prosty punkt nad pięknym potoczkiem.
No i docieramy do skrzyżowania potoku z drogą (PK 3). Widzimy kręcącą się w okolicy zawodniczkę, która miała nad nami ładnych parę minut przewagi. Skoro nie znalazła punktu od razu – to znaczy, że jest tam gdzie każdy bywalec Jaszczura może się tego spodziewać. Dokładnie w środku punktu skrzyżowania drogi z potokiem czyli w przepuście… Ja sprawdzam jeszcze czy z drugiej strony nie byłoby łatwiej się dostać do środka – ale z drugiej strony jest mały wodospad więc wracam na wschodni brzeg.
Zawodniczka (Katarzyna?) przyznaje, że tego się nie spodziewała ale raźno przystępuje do zdejmowania butów. Ja też ściągam kapcie, zakładam czołówkę i atakuję. Szkoda, że nie jest 25’C – wtedy byłaby to sama przyjemność.
Woda nie jest bardzo zimna ale przejście tych kilku metrów w przepuście zajmuje sporo czasu. Kod na lampionie to LOL. No faktycznie – LOL jak nie wiem co 🙂 Wciągam szybciutko skarpety i buty i ruszamy żwawo, żeby się rozgrzać. Mam tylko nadzieję, że to jedyny taki punkt dzisiaj – na Jaszczur 2/2019 – Leśne Akwedukty – Legbąd było takich 3 albo 4…
Niestety zaczyna padać na co jesteśmy kompletnie nieprzygotowani – właściwie to nie wiem dlaczego, ale zakładałem, że padać dzisiaj nie ma prawa. Idziemy w deszczu dość stromym podejściem zielonym szlakiem i humory spadają nam w szybkim tempie. Kolejny punkt znowu jest w okolicach jakiegoś przepustu – i jakoś nie uśmiecha mi się kolejne moczenie przy jednocześnie padającym deszczu.
Na szczęście lampion jest normalnie na drzewku. Ufff…
Na kolejny punkt trafiamy „od góry” ale stąd się dostać do lampionu nie da, trzeba zrobić małe obejście – ale jest sukces.
Dalej pchamy się na przełaj i kończymy po złej stronie ogrodzenia, tj. od drogi oddziela nas ośrodek wczasowy i jego ogrodzenie. Na szczęście w ogrodzeniu jest furtka i do tego otwarta. Przemykamy cichutko przez podwórko i lecimy dalej.
Dalej popełniamy głupi błąd, bo nie sprawdzamy opisu PK, źle odczytujemy mapę i zamiast normalnie jak ludzie pójść sobie szosą przechodzimy przez rzekę i jakąś ledwie widoczną ścieżką pchamy się do wodospadu. Mamy podać jego wysokość – co przecież można zrobić generalnie z obu brzegów, a z tego drugiego nie bardzo jest jak się przedostać suchą nogą z powrotem na szosę. Czeka nas powrót po własnych śladach.
Pozostały nam 3 PK ale rezygnujemy z 2 wymagających wspinaczki, bo kolejne nawroty deszczu powodują szczękanie zębami – a głupio byłoby się rozchorować na 4 dni przed egzaminem. Zasuwamy zatem drogą w kierunku bazy.
Łapiemy ostatni PK na krzyżu i pozostaje nam podejście pod stok narciarski.
Przez to pominięcie dwóch ciężkich punktów jesteśmy dość wcześnie, bez biegania metę łapiemy po niecałych 7 godzinach (limit 8h). Trochę szkoda ale rozsądek górą.
Podsumowanie
Zajmujemy 4 miejsce a do 1 brakuje 1PK – wygląda, że niektóre leniuszki odpuściły sobie moczenie nóg 😉
- Strona organizatora: https://www.facebook.com/ZgromadzenieWedrownicze
- Trasa: TP25
- Przebieg: 25.11km
- Przewyższenie: 574m
- Czas: 6:58
- Punkty kontrolne: 15/17
- Miejsce: 4/9
- Trasa na Stravie: https://www.strava.com/activities/5306409533
One thought on “Jaszczur 1/2021 – Na Jagody”
Bardzo Wam Dziękuję Chłopaki, bez Was na pewno nie znalazłabym punktu w przepuście, a potem tego w jaskini! 🙂
Super zdjęcia!!!
Pozdrowienia!